wtorek, 3 kwietnia 2012

Co my właściwie jemy? I ile to kosztuje?

My czyli ja i R :)
Jesteśmy głownie roślinożercami. Nie, nie jesteśmy wegetarianami, weganami albo innymi takimi (nie wiem jak R. ale ja mam szczery podziw szczególnie dla polskich wegan, gdyż mają oni dość ograniczone możliwości jeśli idzie o dostępność wegańskich produktów na polskim rynku, z drugiej strony niemiecka granica nigdy nie jest tak daleko jeśli ktoś naprawdę chce hehe...)
Wydaje mi się, że uskuteczniam tzw. zdrowe odżywianie a przynajmniej się staram. I od razu mówię, że mój budżet domowy jest mocno ograniczony a pomimo to jak narazie idzie mi całkiem nieźle. Nawet lepiej, zauważyłam że gdy rzadziej odwiedzam supermarket a częściej targ moje wydatki na jedzenie spadły a jego jakość się znacznie poprawiła!

Dziś kupiłam:


Koszt: 24 zł

Może się wydawać, że to sporo, ale pomidory obecnie są dość drogie, te dwa kosztowały 5 zł, kalafior też najtańszy już nie jest :)

Jeśli już ktoś to czyta to napiszę kilka rad dla osób, które za każdym razem kiedy wychodzą ze sklepu łapią się za głowę i nerwowo przeglądają pozycje na paragonie.

1. Warzywa i owoce kupujesz na rynku
2. Kupujesz warzywa sezonowe (czy naprawdę musisz jeść w marcu truskawki z Hiszpanii za 7 zł, które smakują jak papier? poczekaj jeszcze ze 2,5 miesiąca a będziesz jadł polskie soczyste truskaweczki :) wytrzymasz! a jeśli nie, możesz kupić mrożone, które są tańsze, zebrane w sezonie - rozmrażasz, miksujesz, pijesz voila!)
3. Robisz listę zakupów i trzymasz się jej ściśle, no chyba że o czymś zapomniałaś/ eś.
4. Dobrym pomysłem jest planowanie posiłków na KILKA następnych dni, a nie tylko na DZIŚ, zgromadzenie składników, ułożenie menu tak by je najlepiej wykorzystać. Jeśli coś zostaje z obiadu, starasz się to wykorzystać, a nie wyrzucić.
5. Jeśli jesz jajka - kupuj tylko te z wolnego wybiegu lub ekologiczne, pewnie są droższe i pewnie trzeba trochę się natrudzić, żeby znaleźć zaufanego sprzedawcę, ale warto. Jajka z numerem 1-PL w sklepach są pewnie w cenach ok. 1-1.5 zł za sztukę. Ja kupuję na rynku jajka za 60 gr! za sztukę, z gospodarstwa ekologicznego, gdzie kury sobie biegają po trawie i jedzą paszę bez chemii. Sprzedawcy raczej ufam, codziennie ustawia się do niego kolejka i to chyba nie ze względu na ceny, bo ludzie przeważnie kupują jajka za 80 gr (duuuże).Wielu pewnie powie, że to tylko jajka i co to za różnica, ale proponuję kupić jajko eko na rynku i jajko z Biedronki, rozbić na talerzu i porównać. Moje najmniejsze jajko za 60 gr! ma prawie dwa razy większe żółtko. Do tego jaja w sklepach często są już nieświeże i na miękko to bym ich raczej nie zjadła, a na surowo nigdy.
Rad jest pewnie dużo więcej, ale to są podstawy.

Jeśli już ktoś dotrwał do tego momentu to podziwiam i całuję (bo pewnie to moja mama ;-).
Pewnie takiego biadolenia będzie więcej, bo mam kompletnego fioła na punkcie zdrowej żywności, naturalnych metod leczenia, naturalnych kosmetyków, naturalnych sposobów na wszytko. Dla mnie to jest prawdziwa magia i może w ten sposób podświadomie realizuję moje marzenie z dzieciństwa - a chciałam zostać czarownicą - tylko że różdżkę zamieniłam na łyżkę.

1 komentarz:

  1. Ja też dotrwałam do końca:) Muszę polecić ten blog mojej córce, która jest weganką , ale na szczęście mieszkającą w Londynie:) Mnie Twoje przepisy też się podobają:)

    OdpowiedzUsuń