środa, 19 grudnia 2012

Domowe tahini.

Tahini to pasta ze zmielonego sezamu. W smaku lekko gorzka, słona, tłusta i delikatna. Oczywiście tahini można kupić w sklepie (np. w internetowych i nie tylko eko-sklepach albo Delimie), ale cena tego cudeńka jest ...ekhem.... Ja to robię tak:

400 g sezamu łuskanego
kilka łyżek oleju tłoczonego na zimno (ja dałam rzepakowy, ale jeśli macie to podobno lepiej dodać sezamowy)

Sezam wrzucamy na rozgrzaną suchą patelnię i prażymy przez kilka minut, ale trzeba uważać, żeby ziarenka nie zrobiły się brązowe, mają być gorące i rumiane, w przeciwnym razie tahini wyjdzie bardzo gorzkie.
Zdejmujemy z patelni, a gdy ostygnie rozdrabniamy blenderem z olejem na gładka masę (taką bez widocznych ziarenek). Jeśli blender ma słabą moc, może to zająć dłuższą chwilę.
Przekładamy masę do słoiczka i przechowujemy w lodówce do ok. 2 miesięcy.



Moja pasta kosztowała mnie...jakieś 5 zł, bo taki był koszt bio-sezamu w sklepie osiedlowym. Średnio od dwóch do pięciu razy mniej niż sklepowe tahini.
A teraz zastosowanie:
Jak wiecie zapewne, z sezamu robi się chałwę...więc można podążyć tym tropem. Ja dodaję około pół łyżeczki do sosu sałatkowego co sprawia, że staje się on cudownie kremowy i delikatny pomimo dodatku octu balsamicznego czy cytryny. Do sałatek z suszonymi owocami czy orzechami tahini będzie w sam raz. Można go też dodać do masy na ciasteczka. Sprawdzi się też w potrawach kuchni indyjskiej...no i oczywiście....tahini jest obowiązkowym składnikiem humusu :)